Kliknij tutaj --> 🐋 co pomogło wam zajść w ciążę

Co pomogło Wam przyspieszyć poród? Przez Gość Oluśka124, Maj 25, 2015 w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci. Polecane posty. Gość Oluśka124 Gość Oluśka124 Dodatek tego składnika do diety zmniejsza ryzyko urodzenia dziecka z wadą cewy nerwowej. Zalecam także spożywanie produktów bogatych w foliany znajdujących się w produktach takich jak zielone warzywa liściaste, produkty pełnoziarniste, orzechy, groszek, pomarańcze i jagody. 2. Suplementuj witaminę D. Witamina D pomaga organizmowi Analiza wykazała, że u wszystkich kobiet, niezależnie od masy ciała, ruch o średnim natężeniu, jak np. spacery, jazda na rowerze, a nawet praca w ogrodzie, był związany z szybszym zajściem w ciążę. Kobiety, które poświęcały ponad 5 godzin tygodniowo na umiarkowaną aktywność fizyczną, miały o 18 proc. większe szanse Ale wracając do tematu tabletek to, po odstawieniu najlepiej poczekać minimum 1 miesiąc ponieważ można w 1 miesiącu po odstawieniu zajść w ciążę bliźniaczą (udowodnione). Pozdrawiam. Autor: Getty Images. Orgazm u kobiety nie zwiększa szans na dziecko. Jeśli problem z brakiem ciąży trwa dłużej niż rok, radzę zgłosić się do ośrodka zajmującego się diagnostyką i leczeniem niepłodności. Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Annonces Rencontres Ile De La Reunion. Postów: 356 106 Witam Was bardzo serdecznie! Chciałabym dowiedzieć się od Was jakie leki w końcu Wam pomogły zajść w ciąże? JA zmieniłam lekarza. Staramy się o dziecko ponad 2 lata. 6 cykli z CLO kolejne z GOnaf F i ciągle nic. przerwa- ciąża naturalna - poronienie w 16tc zmieniłam lekarza i znowu podaje mi CLO z ovitrelle i duphaston. Czy nie uważacie, że jeśli lek CLO nie pomógł mi w zajśćiu w ciąże to może jednak lekarz powinien zastosować u mnie inny lek? wypróbować coś nowego? u mnie problem tkwi w tym że ma cechy PCOS. Wiele pęcherzyków, brak owulacji bez leków.... JAkie leki Wam pomogły? mam niedługo kolejną wizytę i chcę mojego lekarza podpytać o możłiwość spróbowania innych leków... od razu proszę nie odbierajcie mnie źle... ja po prostu opadam już z sił i szukam ratunku w innych lekach... szukam sposobu by w końcu mieć dziecko! Postów: 1359 790 Może zanim znowu będziesz brała leki warto się przebadać pod kątem bakterii (jeśli do tej pory tego nie zrobiłaś). Mogą być one przyczyną poronienia, albo trudności z zagnieżdżeniem się dzidziusia. Lekarz powinien ocenić, dlaczego do tej pory nie doszło do ciąży mimo leków, bo myślę, że PCOS może tu nie być jedyną przyczyną. Można też przebadać krzepliwość, bo trombofilia też może skutkować poronieniem. Nie wiem, jakie badania miałaś dotychczas więc trudno mi coś Ci podpowiedzieć. AgnieszkaH 35 lat Starania od 2014r. 4 Cykle stymulowane 😢 3 IUI 😢 1 IVF ICSI 2 komórki - 1 zarodek - ET 3-dniowca 😢 2 IVF ICSI+MACS 6 komórek - 3 blastki 😍 Pół roku leczenia ureaplasmy. Skutecznie💪 1 FET Embryoglue+Accofil+Encorton - 7tc puste jajo 💔 2 FET Embryoglue+Accofil+Encorton😭 3 FET Accofil+Embryoglue😭 KONIEC STARAŃ Z POMOCĄ MEDYCZNĄ NA BARDZO DŁUGO LUB NA ZAWSZE Problemy: immunologia, cienkie endometrium (stany zapalne), słabe komórki, PAI-1 hetero, zrosty, mięśniak śródścienny itd... KIR Bx bez implantacyjnych, mąż C1C2 Ja brałam CLO, które raz wywoływało owulację raz nie, a jak trafiłam do lekarzy zajmujących się leczeniem niepłodności to obydwoje się za głowy chwycili, kto mi, przy takim obrazie jajników dał CLO A sprawdzałaś, czy pęcherzyki ci pękają? Bo ja jestem przypadkiem, że mimo, iż jestem stymulowana Puregonem i dostaję na pękniecie Ovitrelle to niestety nic mi nie pęka, ale też nie zamienia się w torbiele na szczęście A tak w ogóle zaleca się stosować CLO tylko 6 cykli, jeśli nie pomogło, to trzeba szukać innych sposobów. Pamiętaj również o tym, że CLO upośledza endometrium, więc owulkę możesz mieć, ale twoje endo nie będzie gotowe na przyjęcie maluszka. Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 sierpnia 2016, 10:48 Postów: 3207 1962 Ja nie miałam owulacji bo pęcherzyki mi rosły do max 15 mm i sie kurczyły. Żaden lekarz tego nie wykrył bo uważali że mam książkowe cykle. Ja też nie podejrzewałam cykli bezowulacyjnych bo mierzyłam temp. sprawdzałam dokładnie śluz i wszystko szło książkowo w każdym cyklu. Śluz był piekny i ładny skok temp. w każdym cyklu ok 13 dc. Wszystko na oko szło idealnie a jednak owulki niemiałam i wyszło to dopiero jak 5 czy 6 lekarz zlecił monitorowanie owulacji i wyszło to o czym wspomniałam na początku. Zlecił mi badanie prolaktyny +prolaktyna po obciążęniu. Prl podstawową miałam w normie ale po obciążeniu wyszła 24x wyższa i bo bromergonie owulacja wróciła. Wiele lekarzy nie praktykuje badania i leczenia prl po obciążeniu twierdząc że to sztucznie podniesiona i nie ma wpływu. U mnie to był powód braku owulacji i braku ciązy przez 7 lat. lekarz mi mówił że jeżeli po obciążeniu prl jest bardzo wysoka (podobno do 5x wyższa od podstawowej może być ale nie jestem dokładnie pewna czy do 5 x czy mniej ale raczej max 5x) to np. stres nerwy i inne podobne sytuacje tak samo ją podnoszą jak metoclopramid i może dochodzić do zaburzeń owulacji jak było u mnie. 7 lat walki o Ciebie Kruszynko... (*) Aniołek Madzia 7 tc luty 2020 - w moim sercu pozostaniesz na zawsze Postów: 356 106 AgnieszkaH wrote: Może zanim znowu będziesz brała leki warto się przebadać pod kątem bakterii (jeśli do tej pory tego nie zrobiłaś). Mogą być one przyczyną poronienia, albo trudności z zagnieżdżeniem się dzidziusia. Lekarz powinien ocenić, dlaczego do tej pory nie doszło do ciąży mimo leków, bo myślę, że PCOS może tu nie być jedyną przyczyną. Można też przebadać krzepliwość, bo trombofilia też może skutkować poronieniem. Nie wiem, jakie badania miałaś dotychczas więc trudno mi coś Ci podpowiedzieć. badania pod kątem bakterii, czy mogłabyś wskazać jakie to są mniej więcej badania? krzepliwości nie miałam badanej. Bardzo dziękuję za odzew! Postów: 356 106 MedA wrote: Ja brałam CLO, które raz wywoływało owulację raz nie, a jak trafiłam do lekarzy zajmujących się leczeniem niepłodności to obydwoje się za głowy chwycili, kto mi, przy takim obrazie jajników dał CLO A sprawdzałaś, czy pęcherzyki ci pękają? Bo ja jestem przypadkiem, że mimo, iż jestem stymulowana Puregonem i dostaję na pękniecie Ovitrelle to niestety nic mi nie pęka, ale też nie zamienia się w torbiele na szczęście A tak w ogóle zaleca się stosować CLO tylko 6 cykli, jeśli nie pomogło, to trzeba szukać innych sposobów. Pamiętaj również o tym, że CLO upośledza endometrium, więc owulkę możesz mieć, ale twoje endo nie będzie gotowe na przyjęcie maluszka. Pękają po ovitrelle i niby endo zawsze mam dobre.... Postów: 356 106 JEśli chodzi o badania to mialam prolaktyne, testoteron, thf fsh i te inne tarczycowe, amh w normie, glukoza o dwie jednostki tylko w górę, Igm, IGa wszystko w normach. Jedyne noby co to ten brak owulacje i pęcherzyka dominującego, ale przy lekach owulacja jest a ciąży nadal brak. Jedyne co mnie zastanawia to 10 dni po rzekomej owulacji miałam progesteron 6,67 nh/ml to trochę chyba niski jak na owulację odbytą? Mam monitoringi, zawsze 1 pęcherzyk, zastrzyk podawany przy 19mm i owulacja potwierdzona monitoringiem. Mąż ma suuper wyniki. A ciąży nadal nie ma (( Tylko jedno poronienie... od samego początku coś było nie tak bo dzieciątko było za malutkie Postów: 3207 1962 czekającanacud wrote: Jedyne co mnie zastanawia to 10 dni po rzekomej owulacji miałam progesteron 6,67 nh/ml to trochę chyba niski jak na owulację odbytą? Mam monitoringi, zawsze 1 pęcherzyk, zastrzyk podawany przy 19mm i owulacja potwierdzona monitoringiem. No to masz niedomogę ciałka żółtego. Progesteron NIE jest wyznacznikiem owulacji mimo że niektórzy lekarze tak twierdzą. Mnie kiedys wytłumaczył to lekarz który zajmuje się leczeniem niepłodności ok 20 lat i był na szkoleniu w USA dot. leczenia niepódności i on mi mów że wysoki progesteron świadczy o tymże ciałko żółte dobrze pracuje. Ja np. miała prog. 15-19 przy cyklach bezowulacyjnych!!! i inni tweierdzili że mam owulację i przez ich diagnozy 7 lat nie byłam w ciąży bo jak miałam zajśc skoro owulacji nie miałam a progesteron książkowy. I to poronienie tez mogło być spowodowane niedomoga ciałaka żółtego i zachamowaniem wzrostu i rozwoju dziecka. Powinni Ci dac Luteinę. 7 lat walki o Ciebie Kruszynko... (*) Aniołek Madzia 7 tc luty 2020 - w moim sercu pozostaniesz na zawsze Postów: 8014 6907 Letrozol zamiast clo można by spróbować Ten wpis nie jest dla wszystkich. Jeśli komuś łatwo, a wielu osobom z pewnością łatwo, nie zamierzam specjalnie z nim polemizować i życzę wszystkiego dobrego. Kiedy ogłosiłam ciążę w social mediach, pojawił się i komentarz, że nie wszystkim łatwo czyta się tego typu wiadomości i warto o tych osobach pamiętać. Bynajmniej nie uważam, żeby był to komentarz niemiły, wręcz przeciwnie, świadczył o empatii. Doskonale pamiętam ile blogerek i instagramowych profili przestałam obserwować w trudnym dla mnie czasie. Co więcej, nie spotykałam się ze znajomymi, którzy mają dzieci. To jest wpis dla tych, którzy czują się podle i cierpią. Tak jak ja, rok temu, pół roku temu. Dla tych, co stresują się i popadają w paskudne nastroje. Bo mają prawo. Nie będę tutaj udzielać porad, od tego jest lekarz ze swoją specjalistyczną edukacją i doświadczeniem. Osobiście trzymam się z daleka od wszelkich forów samopomocy i stron z mądrymi radami. Nie mam na celu bycia coachem pozytywnego myślenia i wizualizacji i namawiać, że głowa do góry, na pewno się uda i będzie dobrze. Pewnie będzie, szybciej czy później, ale dla niektórych nie będzie. Mam jedynie na celu powiedzenie, że takich osób jest więcej. Chociaż wydaje Ci się, że wszystkie kobiety są w ciąży, tylko nie ty, to może mijać Cię osoba, która czuje dokładnie tak samo. Mogę też podzielić się swoim doświadczeniem, jednocześnie zastrzegając, że niektórym na nic się nie zda. Wydawało mi się, że zajście w ciążę to błahostka. Przecież tak mówiono na każdym etapie edukacji i w domu. TYLKO NIE ZAJDŹ W CIĄŻĘ. Największy straszak na wiele, wiele lat życia. Większy niż groźba bycia zamordowaną. Kiedy znajdujesz się w momencie życia, że dziecko nie jest straszniejsze od mordercy, nagle okazuje się, że, he he he, tak super łatwo nie jest. Statystycznie w każdym miesiącu masz jakieś 15-25% szansy. Statystycznie. Ma na to jednak wpływ mnóstwo, mnóstwo czynników. O tych czynnikach jednak przez wiele lat szkolnej edukacji mówi się mało lub prawie nic. Pierwszy raz zaczęłam się martwić po pół roku. Niby krótko, w Wielkiej Brytanii wizyta u lekarza zalecana jest po roku. Sprawa kładła się jednak cieniem na moim samopoczuciu i po raz pierwszy zdecydowaliśmy się z mężem na badania w prywatnej klinice. Wszystkie wyniki były zadowalające, żadnych oczywistych problemów. Rzeczywiście, wszystko wydawało się w jak najlepszym porządku, bo jeszcze w tym samym miesiącu okazało się, że jestem w ciąży. Jeśli czytasz mnie od dłuższego czasu, być może pamiętasz zeszłoroczny tekst o poronieniu. Moje samopoczucie i samoocena legły w gruzach, co miało wpływ na wszystkie aspekty życia. Rzuciłam pracę ( z czym nosiłam się od jakiegoś czasu, ale potem nie mogłam już wytrzymać). Co miesiąc robiłam testy owulacyjne. W tym czasie uprawialiśmy tyle seksu, że momentami zaczynało to być uciążliwym obowiązkiem. Postanowiłam nie podróżować samolotem, żeby nie zakłócać swojego cyklu. Kolejne badania, o wiele bardziej szczegółowe, niecały rok po poprzednich. Łącznie wydaliśmy na nie lekką ręką tysiąc funtów. Bezradny lekarz rozkładał ręce. Nie ma żadnych powodów, czemu nie miałabym być w ciąży. Co miesiąc chlipałam po kątach, kiedy nadchodził okres. Każda ogłoszona ciąża celebrytki, instagramerki czy blogerki była jak splunięcie w twarz. Bardzo identyfikowałam się z Charlotte z “Seksu w Wielkim Mieście” i jej stwierdzeniem „The big joke is I spent my entire 20s worried that I’d get pregnant. I could’ve screwed everything in sight!”. Miałam wrażenie, że każda kobieta ze znaczkiem “Baby on Board” śmieje się ze mnie. Zwłaszcza w okolicach Bożego Narodzenia były one wszędzie. Młodziutkie i całkiem niemłode. Piękne i zupełnie przeciętne. Pamiętam jak weszłam do domu z płaczem, bo wychodząc z autobusu trafiłam na jakąś kobietę w wielkim dresie i z siwymi włosami, która również miała ten znaczek. Czyli wszyscy, wszyscy mogą, tylko ja jedna nie!Ciąża to jedna z tych niewielu sytuacji, kiedy robisz co miesiąc te same rzeczy i spodziewasz się innego rezultatu. Czyli, wg Einstena, definicja szaleństwa. Ciężko zaakceptować, że nie masz na coś wpływu. W pracy jeśli bardziej się staram, to idzie mi lepiej i zarabiam więcej dzięki premii. Na blogu jeśli więcej publikuję i piszę lepiej, przychodzi więcej odbiorców i fanów. Jak “lepiej” zachodzić w ciążę? Tym bardziej, że jakość samego seksu ma stosunkowo niewielki wpływ na efekt końcowy. To było właśnie najgorsze z całej sprawy. Czekanie i bezsilność. Gdyby ktoś powiedział, że to przez fakt, że jestem za stara, że za dużo w życiu piliśmy, że to wina całej mrożonej pizzy zjedzonej na studiach czy czegokolwiek co zrobiliśmy, albo co ktoś zrobił, byłoby łatwiej. Fakt, że jesteśmy zdrowi i nic nie wychodzi był właśnie powodem, dla którego płakałam pod prysznicem i za każdym razem gdy dostałam okres. Nie będę ukrywać, nie tęskniłam do trzymania w ramionach dziecka i do jego miłości. Wcale nie lubię dzieci. Nie mam specjalnego instynktu macierzyńskiego. Tęskniłam do poczucia, że nie jestem ułomna, nie jestem porażką. Chociaż zupełnie nie uważam, że dziecko jest wyznacznikiem wartości kobiety czy w ogóle człowieka, ani nawet, że każdy powinien je mieć. Racjonalizm i ideały to jedno, uczucia to co innego. Opisuję to ze swojej strony, bo nie czuję prawa do określania tego, co czuł mój mąż. Wydawał się nie mieć wielkich rozterek, ale zwykle wydaje się nie przejmować większością rzeczy (no, chyba, że chodzi o politykę). Zakładam jednak, że kiedy osoba z którą jesteś z normalnego człowieka zamienia się w kulkę rozpaczy, życie codziennie wymaga dużo siły. Nie możesz nawet niczego zrobić, żeby problem rozwiązać. Dochodzimy w końcu do momentu przełomowego. Tego, kiedy stwierdzam, że mam to gdzieś. Wyrzucam testy owulacyjne (wszystkim bardzo to polecam, bo nie wynika z nich nic dobrego). Piję ile mi się podoba. Jem co mi się podoba. Jedziemy na wakacje – trzeba lecieć samolotem. Na pokładzie szybko zamawiamy butelkę Prosecco. Chodzimy do klubów, gdzie palimy shishę i pijemy jeszcze więcej. Niedługi czas po powrocie dopada mnie paskudny PMS. Stwierdzam, że trudno, obojętnie, właściwie wcale mi już nie zależy. Idę z PMSem do koleżanki na kolację, gdzie zapijam go winem. Bardzo boli mnie brzuch, więc wracam do domu, kładę się po kołderkę i dla rozluźnienia na wszelki wypadek pociągam jeszcze whisky. Dwa dni potem wynik na teście jest pozytywny. Co pomogło? Nie wiem. Może polecony przez lekarza probiotyk (pewnie po to, żebym wyniosła z wizyty cokolwiek). Może wyrzucenie testów owulacyjnych. Może zakup mieszkania, wydanie wszystkich oszczędności i skoncentrowanie całej uwagi na prawnikach, agentach nieruchomości i umowach z bankiem. Może Cypr, który jest wyspą Afrodyty. Może dużo alkoholu. Może stwierdzenie, że najwyżej na kiedyś zrobimy in vitro. Wpisałam w kalendarz dzień, kiedy zamierzam umówić wizytę i przestałam interesować się co będzie w międzyczasie. Nie mam na co wydawać pieniędzy do tej daty, więc mogę równie dobrze wydawać je na jedzenie, picie, sukienki i dobrą zabawę. To jest najcięższa i najgłupsza rada ze wszystkich, ale kiedy przestałam o tym ciągle myśleć i poddałam się, wtedy się udało. Zdaję sobie sprawę, że w tym wszystkim wydaje się jakbym przeżywała jakąś dramatyczną sytuację, która jest lub będzie obca większości osób oprócz tych co nie mają szczęścia. Jeśli by skupić się na samych liczbach, to, no cóż, nie do końca tak jest. W ciągu 1,5 roku byłam w ciąży dwa razy. Rzeczywiście jestem zdrowa. Nie ukrywam, że problem tkwił właściwie tylko w mojej głowie i w moich reakcjach. Tylko…skąd się wziął? Czym był karmiony? Nie tym, co wynikało z wewnątrz mnie. Mała dygresja: warto wybrać lekarza, który sprawia, że czujemy się dobrze. Sama byłam w całym okresie starań u kilku i szczerze mówiąc wolę słyszeć „co się pani denerwuje, pani jest młoda, jakimś sposobem damy radę” niż „no to kiedy następna ciąża?”. Mała rzecz, a naprawdę dużo zmienia…(Lekarz od pierwszej wypowiedzi był Brytyjczykiem, a druga pani Polką, ale uznam to za niefortunny zbieg okoliczności)Jeśli masz ochotę przestać mnie obserwować na najbliższe kilka miesięcy, nie mam Ci tego za złe. Nie musisz czuć się głupio czy źle. Nie wymyślasz. To jest diabelnie nieprzyjemna sprawa, z którą nawet jak nie jesteś sama, to jesteś. Nawet kochany, dojrzały, czuły partner pełen najlepszych intencji nie da rady wyleczyć lęków, może tylko próbować pocieszyć. Z mojej strony, ze strony osoby, która jest neurotyczna i jeśli może się czymś zdenerwować, to się zdenerwuje, mogę tylko szczerze powiedzieć, że denerwować się nie warto. I tak w niczym to nie pomoże. Można próbować dalej żyć i czekać. Ze świadomością, że takich osób jak Ty jest niemało. Można nawet trochę pocieszyć się dostępnym morzem wina i whisky, póki czas. Obecnie dotkliwie za nimi tęsknię. Z tą myślą Cię zostawię – muszę iść do toalety, bo ktoś kopie mnie w pęcherz. witaj, nie za bardzo rozumiem, czy chcesz być w ciąży czy nie? z tytułu wynika, że chcesz być w ciąży, z postu zaś nie, stąd ta niejasność...co do opisanej sytuacji, ryzyko zajścia w ciążę jest małe, ale nie zaszkodzi wykonanie testu ciążowego za kilka dni. Cytuj 12 cykli 12 szans Lekarze doradzają, aby na starania się o ciążę przeznaczyć rok czasu, czyli 12 cykli miesiączkowych. Statystycznie, u zdrowej kobiety, co piąte jajeczko, zapłodni się. Oznacza to, że jedna kobieta na pięć zajdzie w ciążę w pierwszym miesiącu starań. Pozostałe pary będą próbować szans w kolejnych cyklach. Po roku 85 proc. par starania uwieńczy sukcesem czyli dwiema kreskami na teście ciążowym. Pozostałe 15 proc. będzie próbować dalej lub podejmie leczenie. Im szybciej, tym większe szanse na ciążę. Młodym łatwiej - Czasami wystarczy farmakologicznie podregulować owulację i para po kilku wizytach osiąga cel i wychodzi z gabinetu szczęśliwa. Efektywność terapii przy procedurach leczenia niepłodności w dużym stopniu zależy od wieku partnerów i momentu zgłoszenia się na leczenie. W Polsce nadal pokutuje myślenie, że jak para przed 30-tką stara się o ciążę i nie wychodzi, to i tak zakłada się, że jest jeszcze dużo czasu i można czekać, ewentualnie próbować uzyskać ciążę domowymi sposobami. To nie zawsze dobry pomysł. W przypadku, kiedy przyczyna niepłodności jest ewidentna, można łatwo ją wyleczyć. Jeśli mam do czynienia z parą młodą, która nie zwleka, tylko po roku bezowocnych starań zgłasza się na leczenie, wówczas proste, farmakologiczne metody leczenia dają dobre efekty - tłumaczy ginekolog-położnik, dr n. med. Grzegorz Południewski. Leki na płodność Do najpopularniejszych leków wspomagających płodność należą preparaty hormonalne stymulujące owulację i pobudzające jajniki do wytworzenia komórek jajowych. Zadaniem tych leków jest doprowadzenie do rozwoju i pęknięcia pęcherzyka. W przypadku zaburzeń jajeczkowania lekiem pierwszego rzutu jest stosowany w medycynie od ponad 45 lat cytrynian klomifenu, który pobudza wytwarzanie komórek jajowych. Klomifen najczęściej podaje się w przypadku nieregularnego rytmu krwawień miesięcznych, braku miesiączki, stwierdzonego obrazu ultrasonograficznego jajnika z pęcherzykami o wymiarze poniżej 10 mm, a także w stanach stresu, niepłodności z przyczyn idiopatycznych czyli o nieustalonej przyczynie i w przypadku zespołu policystycznych jajników (PCO). U ponad 70 proc. kobiet cierpiących z powodu PCO przyjmowanie klomifenu spowoduje rozpoczęcie owulacji. Po półrocznym leczeniu połowa kobiet z PCO zajdzie w ciążę. Cytrynian klomifenu to tabletki doustne, leczenie najczęściej rozpoczyna się 5 dni po miesiączce, trwa od 2 do 5 dni. W środku cyklu lekarz dodatkowo może zdecydować o podaniu zastrzyku, który stymuluje organizm do naturalnego wydzielania większej ilości hormonu luteinizującego, dzięki któremu jest możliwa owulacja. Podczas cyklu stymulowanego klomifenem przygotuj się do częstszych wizyt w gabinecie lekarza. Około 10-12 dniu cyklu wykonuje się kontrolne badanie ultrasonograficzne. W przypadku 60-80 proc. kobiet jajniki zareagują na leczenie i nastąpi prawidłowa owulacja. Podczas USG lekarz określi kiedy dokładnie pękną pęcherzyki i nastąpi owulacja. Odsetek ciąż wynosi ok. 20 proc. na cykl, z czego 70 proc. jest uzyskiwanych w trzech pierwszych cyklach leczenia. Po 6 cyklach stymulowanych klomifenem bez efektów dalsza terapia traci sens. - Wśród leków, które służą stymulacji owulacji króluje cytrynian klomifenu, ale również stosuje się gonadotropiny czyli te same leki, które podaje się podczas stymulacji do in vitro - mówi dr Południewski. Gonadotropiny (naturalne lub syntetyczne hormony przysadki mózgowej, które u kobiety uczestniczą w kontroli cyklu jajnikowego) podaje się w zastrzykach, ale zdecydowanie w mniejszych dawkach niż w przypadku przygotowania do procedury in vitro. Zazwyczaj zastrzyki przyjmuje się przez tydzień od 2-4 dnia cyklu. Jeśli są to zastrzyki w postaci tzw. penów, po przeszkoleniu przez pielęgniarkę, będziesz mogła je wykonywać sama lub poprosić o to partnera. Leczenie gonadotropinami stosuje się często w przypadkach zaburzenia funkcji układu podwzgórzowo-przysadkowego, gdy cytrynian klomifenu nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. Podczas leczenia gonadotropinami, lekarz, w odpowiednim dniu cyklu, poprzez badanie ultrasonograficzne monitoruje liczbę wytwarzanych pęcherzyków. Kiedy pęcherzyki osiągną odpowiednie wymiary (ok. 17-20 mm średnicy) to jest to sygnał, że należy przyjąć jeszcze jeden lek w zastrzyku. Będzie to hormon HCG powodujący uwolnienie się komórki jajowej do płynu w pęcherzykach Graafa. Jeśli podczas kontroli na USG wszystko przebiegnie pomyślnie, wówczas owulacja nastąpi w czasie 36-48 godzin. Lekarz zaleci romantyczną kolację we dwoje. - Podczas stymulacji owulacji, kiedy inseminacja nie zastępuje stosunku płciowego, trzeba pamiętać o tym, że nadal nie omijamy biologicznych barier. Jednak kiedy mamy potwierdzoną drożność jajowodów i dobre wyniki partnera, jestem zwolennikiem, aby hormonalne stymulacje owulacji wykonywać. Jest duża szansa, że para zajdzie w ciążę w sposób naturalny, bez dużej ingerencji z zewnątrz. Niebezpieczeństwem stymulacji hormonami może jednak być ciąża mnoga. Naszym celem jest uzyskanie ciąży pojedynczej, co najwyżej bliźniaczej. Jeśli dochodzi do nadmiernego wzrostu liczby pęcherzyków stymulację przerywamy - podsumowuje dr Południewski. Prolaktyna do zbicia Jednym z pierwszych badań zalecanych kobietom podczas starań o ciążę jest badanie poziomu prolaktyny. Ten wydzielany przez przysadkę mózgową hormon, przybywa w organizmie podczas stresu. Hiperprolaktynemia to częste zaburzenie endokrynologiczne u kobiet w wieku rozrodczym. Zbyt wysoki poziom prolaktyny prowadzi do zaburzeń cykli miesiączkowych i owulacji. - Podczas stymulacji owulacji robimy wszystko aby stworzyć sytuację jak najbliższą prawidłowej fizjologii. Podwyższony poziom prolaktyny idący w parze z problemami owulacyjnymi nie jest zjawiskiem rzadkim. Hiperprolaktynemia jest jednym z elementów obniżających płodność kobiety. Stąd podczas farmakologicznej stymulacji owulacji do leczenia często wdrażamy preparaty prowadzące do obniżenia poziomu prolaktyny. W momencie kiedy pacjentka zachodzi w ciążę, leczenie przerywa się - tłumaczy dr Południewski. Czas nie jest sprzymierzeńcem W przypadku niepłodności o nieznanej przyczynie, u kobiet po 30 roku życia, lekarze rozważają przedwczesne wygasanie czynności jajników i zmniejszenie liczby pęcherzyków w jajniku. Pierwszą oznaką wygasania czynności jajników może być skrócona długość cykli miesiączkowych z powodu krótszej pierwszej fazy cyklu. - U osób, u których mamy do czynienia z wieloletnim wywiadem, bądź u par po 35 roku życia, farmakologiczne metody wspomagania płodności skracamy do kilku miesięcy. Wszystko dlatego, że ryzyko, że czas ucieknie jest zbyt duże. W wypadku osób późno startujących ze staraniami o dziecko, szybko wdrażamy leczenie głównie dlatego, że rezerwa jajnikowa u kobiety jest nie do odrobienia. W pewnym momencie zaniknie i próby terapii nie będą miały już żadnego sensu. Kiedy wyczerpie się pula pęcherzyków jajnikowych, wówczas nie ma możliwości przywrócenia funkcji jajnika - ostrzega dr Południewski. I dodaje: Jeśli po kilku miesiącach nie widzimy efektów leczenia farmakologicznego, podczas gdy u pacjentki obserwujemy występowanie owulacji, to nie ma sensu stymulować jej dalej i czekać, aż ona w naturalny sposób zajdzie w ciążę. Takie postępowanie tylko rozciąga okres terapii w czasie. Dla nas mocno ograniczającym czynnikiem jest upływ czasu. Coraz częściej zgłaszają się do gabinetu pary po 35 roku życia, a bywa, że jeszcze później. I w ich przypadku, przedłużanie w czasie terapii farmakologicznych, mija się z celem. Kiedy on musi się leczyć Nie podejmuje się stymulacji hormonalnej kobiety bez zbadania partnera. Tylko w przypadku kiedy wyniki nasienia mieszczą się w normie (przynajmniej 15 milionów plemników w mililitrze) leczenie farmakologiczne kobiety przyniesie efekty. Jednak bardzo rzadko zdarza się, żeby leki poprawiły parametry nasienia. - Niestety w większości przypadków terapia hormonalna u mężczyzn jest albo mało skuteczna, albo w ogóle nie daje żadnych pozytywnych rezultatów. Efekty leczenie hormonalnego u mężczyzn obserwujemy wówczas, kiedy mamy do czynienia z zaburzeniami hormonalnymi już od okresu dojrzewania. Podanie androgenów bądź hormonów podwzgórzowych daje szansę na uruchomienie prawidłowej produkcji plemników, ale to mały odsetek, może niecałe 2 proc. leczących się mężczyzn. Jeśli przyczyna obniżonej płodności mężczyzny nie jest ustalona, wówczas nie podejmuje się leczenia, bo do niczego nie doprowadzi. W takich przypadkach proponujemy inseminację lub in vitro - tłumaczy dr Południewski. Na rynku jest sporo preparatów mających poprawić parametry nasienia. W ich skład wchodzą antyoksydanty, witaminy, substancje zwiększające metabolizm w obrębie jąder. Badania wykazały, że stosowanie preparatów zawierających witaminy E i C, selen, cyn, karotenoidy, karnitynę i foliany w niektórych przypadkach rzeczywiście poprawia parametry nasienia. Jednak według dr. Południewskiego to nie wystarczy. - Samo poprawienie parametrów nie wszystko załatwia. Trudno jest ocenić na ile poprawa jakości nasienia po przyjmowaniu suplementów przekłada się na ilość ciąż. Taka forma leczenia zadziała, ale tylko wtedy, jeśli przyczyną słabych parametrów nasienia jest niedobór niektórych pierwiastków czy witamin - wyjaśnia ekspert. @ Kiedy inseminacja ma sens? Odpowiada endokrynolog Leczenie farmakologiczne nie powinno trwać dłużej niż pół roku. Jeśli po tym czasie, pomimo stymulacji owulacji, nie uzyskuje się ciąży, wówczas rozważa się inseminację lub in vitro. Dziękuję za konsultację dr n. med. Grzegorzowi Południewskiemu, który ma wieloletnie doświadczenie w leczeniu niepłodności. Więcej: @ Czy przed ciążą trzeba usunąć mięśniaki i nadżerki? Odpowiada pediatra AUTORWIADOMOŚĆ Ekspertka Postów: 230 122 Wysłany: 28 sierpnia 2013, 09:11 Dziewczyny napiszcie co w końcu pomogło Wam zajść w ciążę i zobaczyłyście dwie upragnione kreseczki? maximka84 lubi tę wiadomość Makcza Autorytet Postów: 2080 1272 Wysłany: 28 sierpnia 2013, 09:26 Kasiu, a kto to wie? Nikt nie wie, co pomogło, bo to mogła być jedna z tysiąca rzeczy które się robi każdego dnia. Jedna rzecz jest pewna i na pewno pomaga - porządny seks weronika86, biedronka1982, felice gatto, Agniś, Tova33, Babu lubią tę wiadomość Blysk_kotka Ekspertka Postów: 247 210 Wysłany: 28 sierpnia 2013, 10:04 Kiedyś myślałam że to takie proste, chce , bedę regularnie serduszkować i się stanie ale niestety to bardziej złożony proces , zależy od wielu czynników. Fajnie by było gdyby chodziło tylko o seks, miałabym już przedszkole w domu weronika86, Eavonne, maximka84, Makak, FasUla, Tova33, Kjopa3 lubią tę wiadomość "Gdy idzie o zachodzenie w ciąże , jajeczka kobiety są jak jajka na miekko, nigdy nie wiesz kiedy będą w sam raz" Kasia79 Ekspertka Postów: 230 122 Wysłany: 28 sierpnia 2013, 10:05 Fajnie dobitnie powiedziane:) Kati6685 Koleżanka Postów: 42 31 Wysłany: 28 sierpnia 2013, 10:30 Ja pierwszego dziecka nie planowałam, a zaciążyłam. Teraz staramy się o drugiego malucha i zaciążyć nie mogę weronika86 Autorytet Postów: 5828 6373 Wysłany: 28 sierpnia 2013, 10:42 Ja tak samo jak Kati Anastazja Przyjaciółka Postów: 72 30 Wysłany: 28 sierpnia 2013, 10:49 ja też za pierwszym razem w pierwszym cyklu.... teraz staram się już rok i nic .... niezbadane są wyroki Boskie ... BOBASEK lubi tę wiadomość Martusska Autorytet Postów: 678 415 Wysłany: 28 sierpnia 2013, 11:28 z córcią to zaszłam nawet nie wiem kiedy jakbym wiatropylna była hihi a z drugim to 3 miesiące się staraliśmy.. a co pomogło .. w sumie seksik codziennie przez cały okres płodny a wczesnej to tylko co 2 dni jak mówili ze codziennie nie trzeba . u nas co 2 dni sie nie sprawdziło Nusia, Agniś, Girl25 lubią tę wiadomość mona79 Debiutantka Postów: 12 4 Wysłany: 28 sierpnia 2013, 12:31 u mnie pierwsza corka wyszla nam za pierwszym razem, drugie dziecko kazalo nam poczekac trzy miesiace. Moze dlatego ze za bardzo probowalismy trafiac w owulacje aby miec zwiekszone szanse na chlopca. Poniewaz dwa miesiace juz nam nie wychodzilo za trzecim razem powiedzialam sobie dosc. Odpuszczam i koniec. Wyjdzie dziewczynka to wyjdzie. No i mamy druga dziewczynke Tak samo z objawami pamietam ze przez piewrsze dwa miesiace wyszukiwalam u siebie objawow ciazy. Za trzecim razem nic nie czulam, wiec bylam przekonana ze nic nie wyszlo a tu niespodzianka. Teraz zaczynamy starana o trzecia dzidzie i znow planujemy postarac sie o chlopca (ale dla mnie to nie ma znaczenia) zobaczymy coi czy wyjdzie... MisiaMisia, Limerikowo lubią tę wiadomość mona [konto usunięte] Wysłany: 28 sierpnia 2013, 12:38 Pierwszym razem po dwóch latach starań pomogło dopuszczenie sobie i udało sie niestety poronilam i 4 miesiące intensywnych starań i nic w końcu powiedziałam dość co ma być to będzie i w lipcu spokojnie czekałam na @ która nie przyszła więc u mnie dopuszczenie pomogło nic nie lykalam nie mierzylam i trach MisiaMisia lubi tę wiadomość [konto usunięte] Wysłany: 28 sierpnia 2013, 14:22 Co do stań się o chłopka moja teściowa od wielu lat zawsze na samym początku ciąży mówi każdej kobiecie co urodzi i ma 100 % skuteczności, w końcu po kilku próbach wywiedziałam się skąd ma taką wiedzę, okazało się, ze po prostu w latach 80 znalazłam w gazecie wycinek z tabelką kiedy kobieta co urodzi i na tej podstawie sprawdza. A ten wycinek to .... zwyczajny chiński kalendarzyk planowania płci. W sumie potem się tym zainteresowałam i okazało się, ze nawet naukowcy potwierdzają, ze się sprawdza, amerykańscy dają ok 80 % szans!! w chinach wierzą, że sprawdza się w 99% MisiaMisia lubi tę wiadomość Martusska Autorytet Postów: 678 415 Wysłany: 29 sierpnia 2013, 13:59 ja tam w ten kalendarzyk nie wierze.. po pierwsze to wszystkim kobietom w wieku 23 lat które zaszły w lipcu musiały by sie urodzić dziewczynki.. co jest niemożliwe.. chociazby na porodówce widac a po drugie w pierwszej ciązy powinnam mieć chłopca a co mam córke ;] 100ktorka lubi tę wiadomość [konto usunięte] Wysłany: 29 sierpnia 2013, 14:58 No jej się sprawdza a na swoim przykładzie powiem jak się dzidziusia dorobię weronika86 Autorytet Postów: 5828 6373 Wysłany: 19 września 2013, 21:20 Mi sie nie sprawdzil...Stas powinien dziewuszka byc Katee Nowa Postów: 4 0 Wysłany: 21 sierpnia 2015, 09:45 Ja jakoś specjalnie nie patrzyłam na to by mieć chłopca czy dziewczynkę. Ważne dla mnie było by w ogóle zajść w ciążę bo starałam się rok. Znajomi i rodzina podpowiadali byśmy wyjechali na jakieś wakacje, że to nam pomoże. Ostatecznie swoje dwie kreski zobaczyłam gdy przerzuciłam się na Ferti Lady. Girl25 Autorytet Postów: 3799 532 Wysłany: 21 sierpnia 2015, 10:39 Dziewczyny, pomóżcie... Czuje się od drugi dzień jakbym miała @, wcześniej czułam się jak przed @ a moje krwawienie to tylko brązowe plamienie i to niewielkie.... Wczoraj mialam jedna czerwona plame i tyle... To może być tak przez to ze duphaston zazywalam godzine pozniej niż powinnam drugim razem normalnie, się ze po pół godzinie, a takto normalnie o 9 i 21 [link= Agness27 Autorytet Postów: 1781 2595 Wysłany: 2 września 2015, 14:52 Czesc nas juz 4 cykl staran o drugie 4 dni przed @ i od wczoraj czuje bol w jajnikach i takie ciagniecie no i bola mnie piersi .chcialabym zeby sie udalo a jak nie teraz to bedzieny probowac dalej.. Agness27 Autorytet Postów: 1781 2595 Wysłany: 2 września 2015, 14:55 Czy ktoras tez z Was miala 5 dni przed @ i wyszla ciaza?? Mnieprzewaznie boli podbrzusze ale to dzien przed . Girl25 Autorytet Postów: 3799 532 Wysłany: 2 września 2015, 15:31 Odpuszczenie to na pewno podstawa. Ale czasami trudno nie myśleć jak pasuje pilnować kiedy masz dni płodne a kiedy nie. Ja postanowiłam ze będę się kochać co drugi dzień w dni płodne, ale nie będę myśleć czy czasami się udało czy nie. A w nastepnym cyklu spróbuję codziennie jak nie wyjdzie teraz we wrześniu. Tak jak martuska pisze, czasami sprawdza się seks codzienny. missy83 lubi tę wiadomość [link= [konto usunięte] Wysłany: 4 września 2015, 19:12 Ja z PCOS. 3,5 roku leczeń i starań w końcu natrafiłam na ginekologa, który przepisał mi Castagnus na owulację + Duphaston na ew zagnieżdżenie. Tabletki zaczęłam brać dokładnie 11 stycznia, a 14 stycznia współżyliśmy to był tylko ten jeden dzień w miesiącu a 30 zobaczyłam w końcu 2 kreski. Ciążę poroniłam ale pół roku później powiedziałam mężowi, że w tym cyklu zaczynam brac Castagnus bez starań a w nst już zaczynamy działać i udało się za 1 razem Nie zawiódł mnie Teraz staramy się o kolejną dzidzie narazie bez Castagnusa ale jak w tym cyklu nie wyjdzie to na pewno zacznę go brac Nusiaczek lubi tę wiadomość

co pomogło wam zajść w ciążę